Marek H. Kotlarz Marek H. Kotlarz
1701
BLOG

Węgry tną podatki, Polska - obywateli

Marek H. Kotlarz Marek H. Kotlarz Polityka Obserwuj notkę 23

Victor Orban przystąpił do reformowania finansów państwa. Od stycznia tego roku obowiązuje podatek liniowy od osób fizycznych w wysokości 16%, który zastąpi dotychczasowe dwa progi podatkowe 17% i 32%. Jeszcze większą rewolucją jest obniżenie podatku dochodowego płaconego przez osoby prawne (przedsiębiorstwa o charakterze spółek kapitałowych) z dotychczasowych 19 do 10%. Ponadto zlikwidowanych zostało kilka innych obciążeń podatkowych. W ten sposób Węgrzy dołączają do grona państw, które poprawy sytuacji budżetowej szukają w dążeniu do ożywienia gospodarczego i zachęcie dla przedsiębiorczych. Kalkulacja jest prosta – mniejsza kwota zapłacona przez większą liczbę przedsiębiorstw wykazujących większe zyski doprowadzić ma w rezultacie do zwiększenia budżetowych wpływów. A takie działanie ma ponadto ten dodatkowy skutek, że przyczynić się może do zwiększenia inwestycji, a tym samym wzrostu zatrudnienia.

Orban i jego partia Fidesz szuka zatem zupełnie odmiennej drogi uzdrawiania finansów i walki z kryzysem, niż proponowana przez rząd Polski, który budżetową dziurę łatać chce pieniędzmi wyciąganymi z kieszeni obywateli. W Polsce bowiem stawki podatku dochodowego nie tylko są wyższe niż dotychczasowe węgierskie (18 i 32% od osób fizycznych oraz 19% od spółek kapitałowych), ale faktycznie zostaną jeszcze podniesione na skutek zamrożenia progów podatkowych. Zupełnie realna jest też groźba likwidacji ulg na dzieci i Internet, od kilku zaledwie lat obowiązujących, a także likwidacja kwoty tzw. kosztu uzyskania przychodów,a zatem tej części dochodu, która nie podlega opodatkowaniu.

Przypomnieć też wypada, że stawka podatków pośrednich (VAT) wynosi na Węgrzech 5% i 20%, gdy w Polsce od tego roku 8% i 23% (dotąd 7 i 22). Podatkiem obłożone też zostaną produkty dotąd nie opodatkowane (a ściślej mówiąc opodatkowane stawką 0%), na przykład książki i czasopisma specjalistyczne, wzrasta też z 7 do 23% podatek na odzież dziecięcą. Wszystko to, oczywiście, zwiastuje wzrost cen.

Propozycje Donalda Tuska niewiele mają zatem wspólnego z gospodarczym liberalizmem czy programem i obietnicami z czasów, gdy Platforma Obywatelska walczyła o miejsca w Sejmie i Senacie. Czas pokaże, czy te zmiany wpłyną na poprawę budżetowej sytuacji, czy zepchną gospodarkę w szarą strefę i zniechęcą do inicjatywy. Bo wzrost podatków, wbrew czystym rachunkom, wcale nie musi oznaczać zwiększenia dochodów państwa, a wręcz przeciwnie, co już dawno wykazał amerykański ekonomista Arthur Laffer. Donald Tusk i rządząca partia coraz bardziej uzależnia Polskę od brukselskich urzędników i międzynarodowych instytucji finansowych, nie potrafiąc, jak Fidesz, zaproponować alternatywnych rozwiązań. Premier Węgier, by zachować niezależność, potrafił odrzucić propozycję finansowego wsparcia ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego, bo nie akceptował idących za tym żądań. Polski rząd jest posłuszny, wierny, bezwolny i uzależniony. Premier, który nadal, jak ostatnio podczas rozmowy z Moniką Olejnik, odwoływał się do liberalnych korzeni, tak w istocie został biurokratą, przedstawicielem Brukseli w Polsce, a platformowy think tank, jeszcze niedawno, jak zapewniali członkowie „obywatelskiej” partii, przelewający się od nadmiaru pomysłów, okazał się pusty.

I chyba najbardziej na miejscu będzie przywołać ponownie nieocenionego Mrożka: „Ciekawe, że wszystko przeżywa swój kryzys, a tylko jedno kwitnie nadal, pyzate, silne i zadowolone z siebie jak nigdy: władza, wszędzie i zawsze władza zdrowa jest i choć ludzie wątpią we wszystko, nie wątpią jakoś we władzę”.

Co jednak zostanie Polakom? I jaki mają w tym kraju wybór?

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka